"Mogę z dumą powiedzieć: jestem rugbistką"
O kobiecym rugby krąży mnóstwo stereotypów. Jeden z nich to przekonanie, iż uprawiać ten sport mogą tylko osoby o potężnej posturze, posiadające ponadprzeciętną siłę, a inne warunki fizyczne nie wchodzą w grę. Natomiast żeńska część RCC posiada dwa mocne dowody, które bardzo łatwo obalają ten powszechny mit. Poznajcie Olę i Kingę.
Jedną z nich wyróżniają nogi do nieba. Na pierwszy rzut oka każdy powiedziałby: siatkarka lub koszykarka. Druga, choć drobna, okazała się bardzo waleczna, a jej zwinność i spryt są prawdziwymi atutami. Choć bardzo się różnią, połączyła je jedna rzecz – pasja do rugby.
Zarówno Ola – zwana „Dużą” - jak i Kinga trafiły do drużyny przypadkiem. Obie obawiały się tego samego – czy ich warunki fizyczne nie przeszkodzą im w skutecznej grze. Poza tym mało wiedziały o samym rugby, ale jak same przyznają nie okazało się to dużym problemem:
„Pomimo tego, że o samym rugby wiedziałam naprawdę niewiele, zapewniano mnie, że nie jest to żadną przeszkodą w rozpoczęciu treningów. W ten sposób z dnia na dzień, z treningu na trening, poznawałam coraz więcej elementów gry”, wspomina Kinga.
„Nie miałam bladego pojęcia na temat rugby. W artykule zachęcającym do otwartych treningów było wyraźnie podkreślone, iż nie są wymagane konkretne predyspozycje fizyczne. Nie liczy się wiek, wygląd, ani sportowe doświadczenie. Ważne są chęci. I to się potwierdziło. Mój wzrost (188cm) niejednokrotnie okazał się w rugby atutem. Pomimo, iż nie należę do najzwinniejszych osób, długie nogi pozwoliły mi nie raz dogonić i szarżować czołowe zawodniczki innych drużyn”, potwierdza Ola.
Mimo początkowych obaw, obie zawodniczki świetnie radzą sobie na boisku, o czym świadczą ich sukcesy, jakie już mają na koncie. Kinga, po zaledwie półrocznym stażu gry mogła pochwalić się powołaniem do kadry Polski, a Ola już podczas swojego debiutu na boisku kończyła bieg na polu przyłożeń przeciwnika.
„Powołanie do kadry Polski po zaledwie półrocznym stażu gry było sporą niespodzianką, która dodała skrzydeł i dalszej motywacji do jeszcze solidniejszej pracy na treningach. Wiem, że mogę z dumą powiedzieć „jestem rugbistką”, a rozpoczynając trenowanie, rozpoczęłam nową przygodę, która nie zamyka się jedynie w granicach treningów czy turniejów, bo panująca w drużynie atmosfera jest kolejnym z elementów, dla których warto nadal przychodzić na stadion i ciężko pracować”, wspomina swoje sukcesy Kinga. Poniżej pierwsze chwile na boisku wspomina Ola:
„Nigdy nie zapomnę stresu, jaki przeżyłam przed pierwszym sparingiem z Juvenią Kraków. Serce biło jak szalone, a oddech był nierówny i płytki. Do tej pory wspomnienia tego spotkania przywołują uśmiech na mojej twarzy, ponieważ spektakularne przyłożenia - pierwsze w życiu - wynagrodziły wszelki stres, a dodatkowo zachęciły do dalszej pracy i ciężkich treningów poprawiających naszą technikę gry.”
Jak widać te przeżycia pozytywnie uzależniły dziewczyny od rugby. Obie zgodnie twierdzą, iż nie spodziewały się takiego obrotu spraw. Ola początkowo myślała, że po prostu trochę potrenuje, aby zachować w miarę aktywny tryb życia, a teraz jest jedną z czołowych zawodniczek drużyny. Kinga długo wahała się, czy jej warunki fizyczne pozwolą zostać z drużyną na dłużej, ale gdy widzi się ją na boisku ma się wrażenie, iż jajowata piłka była jej po prostu pisana.
Kiedyś – nowe, niedoświadczone, teraz – czołowe zawodniczki zachęcają inne dziewczyny do spróbowania swoich sił w rugby.
„Przede wszystkim chciałabym odciągnąć waszą uwagę od krążących stereotypów. Rugby jest sportem dla każdego. Warto przyjść na trening, zabrać ze sobą koleżanki i przekonać się jak wiele rugby zmieni w waszym życiu”, przekonuje Ola.
RCC W SOCIAL MEDIA: